Obserwatorzy

sobota, 6 lutego 2021

Chatsworth - ogród Księżnej




Jeśli obserwujecie mnie czasem na Intagramie, pewnie wiecie, że moja miłość do Angli może się równać z moją pasją do podróżowania po niej… Prosta jest tego przyczyna i niezwykle kwiecista.


Angielskie ogrody! W samym centrum tego uwielbienia są właśnie one ale wokół jest też cała masa pięknych i tajemniczych rzeczy. Jedną z nich jest Wehikuł Czasu. Tak dokładnie, to nie przejęzyczenie, ani literówka. Będąc w jakimś ogrodzie na Wyspach, przydomowym czy wielkim przy rezydencji czy małym cottage garden w domu jakiegoś literata, jestem jak w Wehikule Czasu przenoszącym mnie do innych epok. Tak się czułam stojąc na przykład u progu Zaginionego Ogrodu Heligan, który niczym zamrożony w przeszłości, został odzyskany. A dusze ogrodników, którzy porzucili swoją pracę gdzieś dawno dawno temu błąkają się gdzieś po jego zakątkach odbijając się w oknach starych, jeszcze niedawno pobitych wiktoriańskich szklarni. Zawsze chłonę tą atmosferę z zaciętością małego, rozanielonego nową piaskownicą dzieckaJ

Chciałabym Wam dać trochę tej magii i radości jeśli zechcecie ją przyjąć. Dlatego zaczynam cykl artykułów o angielskich ogrodach.  Jeśli podołam temu trudnemu zadaniu, mam nadzieję dostarczać Wam od czasu do czasu trochę wyspiarskich nastrojów i inspiracji. Kto wie czy nie przeniesiecie czegoś, niczym Kapitan Kirk teleportacją, na swoją przydomową rabatę… Ja zrobiłam tak już wiele razy.


CHATSWORTH to prawdziwa perełka. Teleportować bym się tam chciała nie raz nie dwa ale i codziennie gdybym mogła. Póki co odwiedziłam ten przeniezwykły ogród położony wśród pagórków Derbyshire cztery razy.  Kiedy tam biegnę przez stajnie, moi towarzysze podróży (tzn. Silna Wola i Zdrowy Rozsądek) muszą mnie trzymać mocno za ręce i nogi. Niestety jakby nawet przykuli mnie dybami do historycznej bramy, nie powstrzymałoby mnie to od kupienia paru angielskich ogrodniczych gadżetów, w które zaopatrzone są tutejsze sklepy… Gdybyście się więc wybierali całkiem spłukani w te okolice, to albo wcale nie zabierajcie ze sobą karty kredytowej albo omińcie stajnie. Obawiam się, że nawet jeśli ominiecie, masę pokus czeka na Was w sklepie mieszczącym się w samym Chatsworth House w dawnej oranżerii przy wyjściu z pałacu. Dla uzależnionych ogrodniczych gadżeciarzy miejscówka całkowicie zakazana! (Ale wiecie co mówią o zakazanych owocach zapewne…)

Ja to zwykle jednak zabieram ze sobą zaoszczędzone funty na cudowne kalendarze czy książki ogrodnicze, bo one zostają ze mną i ogrzewają me serce gdy już jestem z powrotem w domu i czekam na kolejny ogrodniczy sezon…

Ale DO RZECZY. Widzieliście pewnie kiedyś tą adaptację "Dumy i Uprzedzenia" Jane Austen, w której Colin Firth, jako najsłynniejszy amant świata Pan Darcy, wyłania się z wód jeziora w przemoczonej koszuli…. 

To w ogóle NIE jest to miejsce (Tamto miejsce jest całkiem niedaleko w stronę Manchesteru i nazywa się Lyme Park). (Okazuje się, że piszę jednak wcale nie do rzeczy…..) więc jednak  DO RZECZY!

Pamiętacie to miejsce gdzie Keira Knightley jako ukochana Pana Darcy wyłania się z powozu wujostwa i patrząc na pałac i ogród książkowego Pemberley robi oczy jak u zszokowanego wieloryba? Tak to właśnie to miejsce! Keirze czyli Elizabeth Bennet opadła szczęka niezwykle nisko gdy przyglądała się tylnej fasadzie domu, przed którą rozciąga się kawał malowniczej wody z ogromniastą sięgającą nieba fontanną Imperatora (woda z niej tryska w górę nawet do 90 m!). Mnie opadła szczęka tak samo gdy ujrzałam kolekcję dalii w ich kuchennym ogrodzie na wzgórzu. I może nie zrobiłam tej miny niezwykle słodkiego wieloryba (do Keiry uroku to jednak mi nieco daleko) to na pewno utonęłam w tym miejscu na jakieś trzy godziny.


I moi realni towarzysze podróży (ci z krwi i kości) musieli się uzbroić w mega ciężką cierpliwość żeby wytrzymać z moim zachwytem. Ostrzegam Was tu i teraz, że miłość do płatków dalii i ich kwiatów jest poważną, nieuleczalną chorobą…. Grozi zawaleniem garażu, szopek, piwnic swoich i rodziny tonami walających się w trocinach karp! (Polecam!)

DO RZECZY MARTA! Chatsworth jest ogrodem ogromnym. Kilka godzin to mało byście go na spokojnie przemierzyli. Fajnie jest wybrać się na cały dzień eksploracji, pogubić się w jego zakamarkach np. w labiryncie. Usiąść na malowniczej plamie trawy wylewającej się szumem meeega wysokiej kaskady na pałac, pijąc karmelową kawkę (mam w domu magnesik z tym widokiem i ciężko w niego nie wsiąknąć). 

Stąd już tylko rzut beretem do różanego zakątka, który razem z anemonami jesiennymi tworzy malowniczy, romantycznie historyczny pokój ogrodowy z elementami nowoczesności (odlotowe ławki – pewnie zorientujecie się na miejscu o czym mówię…).  

Gdy pójdziecie nieco dalej, pochrupując jak ja, słone octowe angielskie chipsy marki Tyrrel’s, które niezmiennie kojarzą mi się z Anglią, dotrzecie do ogrodu skalnego, można pewnie śmiało go nazwać


japońskim. Jesienią klony czerwone odbijają się w wodzie stawu niczym w magicznym lustrze z tolkienowskiego Lorien. Elfów wprawdzie tu nie uświadczy, ale jakby się dłużej wpatrzyć w te widoki to kto wie czy jakiś nie pojawi się na przybrzeżnej skale ( ja zamawiam Legolasa!)

 W każdym razie liście tych klonów są jak wycięte z obrazu, piękne i pokazujące jak niezwykła i zaskakująca potrafi być przyroda. Gdyby można było chorować na chorobę zwaną Czerwienią to one z pewnością powinny już leżeć na jakiejś izbie przyjęć…. Tymczasem one malowniczo sobie leżą na  tutejszych skałach i grzecznie i bez oporu pozwalają mi zrobić sobie zdjęcia!

Wielką część ogrodu stanowi las, wielkie korony czerwonych dębów, araukarii chilijskich, wiśni tybetańskich. To gatunki,


które możecie między innymi dostrzec w Chatsworth. 
Drzewa są tu jak pomniki historii. Pomiędzy nimi śmigają szare wiewióry nie wiedząc nawet z jakim kawałem czasu mają do czynienia!
 Ja lubię taki zakątek koło labiryntu, gdzie za kwadratowym murem, na sposób angielski, jest mieszanka różnych wysokich bylin przecięta krzyżem kamiennych ścieżek. Są tu krwiste dalie a nawet bananowce. A w kwietniu oczywiście morze tulipanów. Pamiętam jak zauroczyły mnie podczas mojej pierwszej wizyty tam…

Ale spacer na wzgórzu po lesie i tak skończę zawsze w ogrodzie kuchennym. Długie wiktoriańskie szklarnie muszą chyba odbijać w słońcu moje rozanielenie tym miejscem. Musi być widać jak bardzo tu chciałabym zostać forever and ever. Gdy siądziecie na ławeczce wśród warzyw i licznych


jednorocznych kwiatów rozciągnie się przed Wami ogrom tej części ogrodu z tłem jak namalowanym ręką Matki Natury. Niekończące się wzgórza i horyzont upstrzony resztkami zachodu słońca. Ogród warzywny położony jest na ogrzanym słońcem skośnym wzgórzu. Tu dalie co noc, jak nie widzą ich zwiedzający, robią sobie z pewnością kwiatowe imprezki… Po czym w ciągu dnia pyszne i próżne wyciągają twarze do wygłodniałych piękna i koloru turystów by ich zauroczyć. Pomyślałby kto, że to narcyzy a nie dalie! One, wieczne

konkurentki klasycznych róż, może kryją w sobie jakiś kompleks babcinego ogrodu… Jak to dobrze, że moda ogrodnicza na nie wraca i mogą znów w takich miejscach i w naszych ogrodach wrócić do łask.

Rozłóżcie swą podróż tak by zobaczyć ogród  ale i przepiękny dom, po którym przechadzała się intrygująca i kontrowersyjna persona w postaci Księżnej Georgiany Cavendish (swoją drogą też ją Keira Knightley w filmie kiedyś uosobiła – może Keira też ma słabość do tego miejsca skoro przyjmuje tak wiele ról z nim związanych…?)  Ogród oczywiście wlewa się do pałacu. Nie sposób go ominąć patrząc przez stare okna. Ja uwielbiam to miejsce pełne białych rzeźb (też grało w "Dumie i Uprzedzeniu" z 2006r). Kolekcja iście romantyczna, a gdyby ktoś preferował zabrać ze sobą popiersie Pana Darcy, to pobliski sklepik oczywiście takowe oferuje dla najbardziej zagorzałych fanek Jane Austen (niestety jest też karteczka, że macać nie wolno...)

Pan Darcy czyli
Mathew Macfadyen 
z adaptacji "Dumy
i Uprzedzenia" z 2006r
.


Co zabrałam do siebie z tego ogrodu oprócz wspomnień, gadżetów i Wiecznej Miłości? Na pewno uwielbienie do kwietnej łąki. Jeśli tam w czerwcu pojedziecie to łany chabrów i maków i nagietków zauroczą Was niespodziewanie na wejściu pozostawiając w osłupieniu formalne pomniki, rzeźby i równiutko przycięte żywopłoty. Bo czy nie ma w ogrodach niczego tak uroczego jak ulotne łąkowe kolory? Nawet Książe Charles się w tych łąkach zakochał tworząc je u siebie w Highgrove, nie mówiąc o wielu innych zakochanych w ogrodnictwie Anglikach i Polakach. Ja z pewnością swoją łąkę w sadzie na


wsi przeniosłam prosto z Chatsworth.

Labiryntu i fontanny jeszcze wprawdzie u siebie nie mam (to zapewne kwestia czasu:), ale mam już poletka tulipanów, grabowe żywopłoty i łuki z róż angielskich, które rosną jeszcze nieśmiało i powoli przyzwyczają się stopniowo do naszych piekących po liściach polskich zim. 

Może i Wam coś stąd wpadnie w oko? A jeśli kiedyś tam pojedziecie, napiszcie do mnie koniecznie co Wam udało się przywieźć w głowach i sercach.

 (Pamiętajcie, że skręt do Lyme Park gdzie można też wspominać słynną zamoczoną w stawie koszulę jest też tuż za rogiem;)!

Udanych wojaży! I oby (o Covidzie!) nie tylko palcem po mapie…

Marta (Psycholog w Ogrodzie)

(zapraszam po więcej inspiracji ogrodowych na mój Instagram na profil

secret_gardener_poland)


      Chatsworth leży w hrabstwie Derbyshire pół godzinki drogi autem od miasta Sheffield, w sercu Parku Narodowego Peak District. Można się tam dostać z Sheffield  lub Manchesteru autem albo autobusami lokalnymi.
Więcej zdjęć poniżej. Wszystkie fotografie mojego autorstwa.
Więcej informacji tu: https://www.chatsworth.org/










czwartek, 10 września 2020

MÓJ SUBIEKTYWNY RANKING DALII - SEZON 2020

Dalie to jedne z moich ukochanych kwiatów, ponieważ przedłużają sezon, kwitną jak szalone, są przepiękne w bukietach i ich różnorodność i urok powala niejednego ogrodnika. 

Choć być może, dla jednych niemodne, dla drugich budzą sentyment babcinego ogrodu, te kwiaty pochodzące z Ameryki Środkowej, są dla mnie numerem jeden lata w ogrodzie!

Mam w tym roku ponad 40 dalii. Z powodzeniem je rozmnażam i przyspieszam dzięki czemu mogę je podziwiać od czerwca do pierwszych przymrozków. Bardzo trudno wybrać najpiękniejszą. Ale podjęłam się tej próby! Oto efekty moich starań.

Oto mój subiektywny ranking dalii z tego roku:


Miejsce 10

DALIA PREFERENCE



Dostałam karpę w prezencie i zakochałam się w ich kształcie i łososiowym kolorze. Bardzo podobne do Sugar Diamond, którego mi w tym roku zabrakło. Preference jest dobrą alternatywą.


Miejsce 9

 EDINBURGH



Ta dalia chwyta za serce, jest dwukolorowa, biało - bordowa i bardzo malownicza. A nazwa pochodzi od jednego z najbardziej tajemniczych miast na świecie, które wygląda jakby zatrzymało się w czasie... Kojarzącego się z magią, wiktoriańskimi budynkami, ukrytymi zakątkami i królewskim splendorem. Mowa o stolicy Szkocji oczywiście, Edynburgu. Uwielbiam to miasto i ten kraj. A dalia może nieco przypomina szkocki tartan....

Miejsce 8

Firepot



Jak nazwa wskazuje ta dalia to ogień tlący się w donicy caaaaałe lato! Wystarczy spojrzeć na zdjęcie!

U mnie bardzo lubią ją mszyce, więc od czasu do czasu używam czegoś naturalnego by się ich pozbyć. Jednak tej dalii to mocno nie przeszkadza. Świetna na taras!


Miejsce 7

 Pink Magic



  Ta dalia do najwyższych odmian nie należy, dorasta metra wysokości, Różowa Magia chwyciła mnie za serce kształtem kwiatów, kolorem, pokrojem i swoją zdrowotnością. Cudowna w bukiecie.

Miejsce 6

Lavender Perfection



Uwielbiam na nią patrzeć. Zawsze robi wielkie wrażenie jak to dalia z tych dużych, "talerzowych" . Cudny różowy, lekko lawendowy kolor. Jej  kwiaty wyłaniają się z zieleni liści jak prawdziwe niespodzianki.  

Miejsce 5

 Lafe au Lait




Nie musicie wcale lubić kawy z mleczkiem żeby podobała Wam się ta bajkowa dalia. Dla wielu ulubiona. Nic dziwnego. Dla mnie najfajniejszy jest jej kształt i ta urocza dwukolorowość. Jej barwa przechodzi z delikatnego różu przez żółty po mleczno cappucinową biel. Kształt zaś przypomina mi za każdym razem jak NATURA potrafi być prawdziwą artystką.



Miejsce 4

Jowey Winnie




Chyba jedna z piękniejszych na świecie dalii pomponowych . Prawdziwa dalia w 3d, trójwymiarowa kula kulek, rurek, kolorów w idealnej przestrzennej formie. Dalia "modelka". Jej kolor to pudrowy róż przenikający się z odcieniami żółci. Nic dziwnego, że wygrała w Waszym rankingu, który zorganizowałam na moim koncie na Instagramie. Prawdziwa zwyciężczyni!

Link do mojego Instagrama: https://www.instagram.com/secret_gardener_poland/?hl=pl

(Zapisane relacje pod nazwą Ranking Dalii)

 

Miejsce 3

Vassio Meggos


To moja jedna z trzech dalii, która wejdzie na subiektywne podium. Dlaczego? Za to, że jest wysoka i majestatyczna, za to że jej płatki lśnią w słońcu jak brokat, za niezwykły kształt i kolor. Za dłuuuugie łodygi świetne do większych bukietów. Za jej "malowniczość".


Miejsce 2

WIZARD OF OZ



Ta bajkowo nazywająca się różowa kulka zasłużyła na moje osobiste podium za to, że samo patrzenie na nią sprawia, że myślę o świeżości, młodości, radości i słonecznym poranku. Naprawdę budzi moje emocje. A to dla mnie ważne w kwiatach. Do tego ma świetny zwarty pokrój i pięknie i długo stoi w bukietach.

Miejsce 1 

LA LUNA



Może nie jest to wybór oczywisty, a jednak ta dalia budzi moje największe emocje. Jest słonecznie (a może raczej KSIĘŻYCOWO ) jaskrawa, wielka i majestatyczna. Taki żywy kolor raduje oczy, budzi uśmiech na twarzy i budzi wrażenie patrzenia na coś idealnego. No i, jak nazwa wskazuje, jest niezwykle romantyczna i fotogeniczna.  Na żywo zaskakuje!

 


Oto i one. Ciekawa jestem czy Wy macie swoje budzące emocje dalie? Piszcie w komentarzach!!!

 

Do przeczytania!

Marta

poniedziałek, 8 czerwca 2020

KWIATY DO OGRODU SKALNEGO CZ.2



           

                      Oto druga część propozycji roślin kwitnących do ogrodu skalnego.
Polecam tu czysto subiektywnie rośliny, które sama lubię i uprawiam na swoim skalniaku w wiejskim ogrodzie. Niektóre z nich są podpatrzone w Anglii a niektóre w Polsce. Znajdziecie tu rośliny
w kolejności ich kwitnienia.  Niektóre z nich powtarzają kwitnienie jeśli się obetnie przekwitnięte kwiatostany. Wszystkie fotografie z tego artykułu pochodzą z mojego ogrodu. Miłego czytania!

Fotografie autorstwa: Marta (Psycholog w Ogrodzie)


SMAGLICZKA SKALNA

Niezwykle wdzięczna roślina skalna kwitnąca w kwietniu i maju. W odróżnieniu od smagliczki nadmorskiej (biała, jednoroczna), ta ma jaskrawożółty kolor przypominający rzepak i jest byliną wymagającą dość silnego cięcia.  Jeśli jej nie cięłam na czas po przekwitnięciu jej pędy dolne twardniały, trochę podobnie jak dzieje się z lawendą.  Roślina się wtedy rozjeżdża na boki, nie ma zwartego pokroju.
Najchętniej rosną w słońcu. Jeśli lato jest suche zdarza się, że kwitnie drugi raz. Cudownie pachnie. Tworzy piękne dywany kwiatowe ale wyższe niż np floks szydlasty. Dorasta nawet do 30 cm. Mrozoodporna.






 ZAWCIĄG NADMORSKI
Zawciąg u mnie zaczyna kwitnąć w maju i tworzy urocze poduchy, z których wystają pomponiki kolorowych kwiatów. Lubi słońce i ciepło, więc nie zawsze służy mu cień świerka, który rośnie w jego pobliżu. Odmiana ALBA w wersji białej jest dość popularna. Ja mam też różową odmianę Splendens. Kwitnie długo, czasem nawet jeszcze w październiku obserwuję kwiaty. Warto ogławiać przekwitnięte kwiatostany. Z mojej obserwacji wynika, że rozrost ich jest wolniejszy niż floksa szydlastego czy goździka tzn mniejsze  są te "poduchy" a raczej plamy koloru.
Zawciąg nadmorski ALBA

SKALNICA ARENDSA

Zawciąg nadmorski Splendens

Bardzo wdzięczna roślina skalna tworząca przepiękne dywany kwiatów dostępna w wielu kolorach. U mnie jest biała, ciemno różowa i jasno różowa. Pięknie się prezentuje postawione w skalnicy kamienne poidełko dla ptaków, wszelkie dekoracje typu pnie wyglądają przy skalnicach również bardzo atrakcyjnie. Wydaje się delikatna i zwiewna. Jest jednak odporna na mróz i szkodniki.
Ulubienica pszczół i innych owadów zapylających.
Jest niziutka. Dorasta do 20 cm wysokości.
Pamiętajmy o sadzeniu jej co najmniej co 25 cm. Silnie się rozrasta na boki.
Lubi także półcień. Nie tylko pełne słońce. Roślina godna polecenia. Kwitnie od maja do czerwca.




  IRYS MINIATUROWY 


Wczesne odmiany irysów karłowych  świetnie nadają się na skalniak bo tworzą piękne zwarte kobierce i nie są za wysokie jak irysy bródkowe. Nie mam pojęcia jak nazywa się moja odmiana, jednak jest bardzo podobna do Path of Gold i odmian Pumila.
Dostałam 2 kępy w prezencie. Był to irys niespodzianka i rozrósł się przepięknie.
 Irysy wymagają podcięcia pędów kwiatowych po przekwitnięciu. Lubią też przesadzanie. Kępy, gdy za mocno się rozrosną, warto  dzielić i przesadzać
w nowe miejsca. Byle były to miejsca słoneczne, z żyzną, przepuszczalną
i lekko wilgotną glebą. W takiej czują się najlepiej. Odwdzięczą się delikatnością i kolorem w kwietniu i maju.


Aster Alpejski ALBA
ASTER ALPEJSKI ALBA


Astry, co może być zaskakujące, nie są jedynie kwiatami jesieni.
Ten wyglądający jak duża stokrotka aster alpejski ALBA właśnie z Alp pochodzi. Dorasta do 30 cm wysokości. Kwitnie od maja.
Mrozoodporny nawet do - 30 stopni.
Są też przepiękne wersje fioletowe tej rośliny, w które chyba wkrótce się zaopatrzę, bo póki co cieszę się wersją białą.


DĘBIK OŚMIOPŁATKOWY


Dębik ośmiopłatkowy po przekwitnięciu 
Nie jest to oczywisty wybór na ogród skalny, raczej
nietypowa roślina pochodząca z Tatr.  Ja długo nie mogłam rozwikłać co to za roślina. W końcu się udało. Urzekł mnie jego absolutnie cudownie puchaty owoc zbiorowy - po przekwitnięciu wygląda jak zwiewna chmurka.
Bardziej atrakcyjnie niż przekwitnięte sasanki.
Ma charakterystyczny kształt liści podobny do liści dębu (stąd nazwa) i ośmiopłatkowe białe kwiaty.
Kwitnie właśnie w czerwcu.

GOŹDZIK SINY
Goździk siny w pełni rozkwitu
Wprost uwielbiam tą roślinę  za jej przecudny zapach, który roznosi się po ogrodzie wieczorami w czerwcu a także za jaskrawy purpurowy kolor dywanów, które tworzy. Ten delikatny, jaskrawy kwiat  kojarzy mi się zawsze z latem
i zbliżającymi się wakacjami. Ma jasne sino zielone łodyżki i liście.
Jego zapach wabi trzmiele i pszczoły, które wyprawiają sobie na nim uczty. Niedawno widziałam też wieczorem fruczaka gołąbka czyli "mini kolibra" wysysającego pyłek
z tych goździczków.  Lubią stanowisko słoneczne i zaleca się jej nawożenie czasami.  Ja przyznam, że tego nie robię
 a goździk rośnie i tak bardzo obficie.
Zdjęcia mówią same za siebie.
Kępa goździka sinego przed kwitnieniem

Druga część artykułu dobiega końca. Bardzo mi miło jeśli dobrnęliście aż dotąd:)
Chyba będzie jeszcze trzecia w tej sytuacji - o roślinach skalnych kwitnących latem i jesienią.
Na koniec fotka poidełka zanurzonego w morzu floksów i skalnic.
Do przeczytania!


Marta

czwartek, 14 maja 2020

KWIATY DO OGRODU SKALNEGO cz. 1


OGRÓD SKALNY
MOJE ULUBIONE SKALNE ROŚLINY


   
        4 lata temu stworzyliśmy na wsi ogród skalny. Tak naprawdę są to podwyższone, drewniane rabaty wysypane głazami
i kamieniami. Większość roślin kupiliśmy na...lokalnym rynku. Wcale nie w centrach ogrodniczych! Część z nich dostaliśmy
w prezencie od znajomych. Niektóre okazały się niespodzianką. Część musiałam zamówić przez internet.


Skalniak urozmaicają płożące iglaki, o których nie będzie mowy w tym artykule, gdyż interesują mnie głównie rośliny kwitnące. A także elementy ozdobne takie jak stare pnie znalezione przez nas gdzieś na polu.
Pod wpływem Waszych pytań na Instagramie o to, jakie rośliny na skalniak polecam, postanowiłam zebrać dla Was zdjęcia i propozycje takich roślin, które sprawdziły się w moim ogrodzie. Będą w tym cyklu artykułów też przykłady roślin podpatrzonych w ogrodach Anglii i Szkocji.

Poniżej znajdziecie krótkie opisy roślin ułożone w kolejności kwitnienia, od najwcześniej kwitnących po kwitnące później, 
opatrzone moimi zdjęciami. Kolejne części tego artykułu będę publikować na bieżąco:)
Miłej lektury!



                                                    KROKUS WIOSENNY
Krokus
Kto go nie zna niech rzuci kamieniem☺ (ze skalniaka:) Jedna z najwcześniej kwitnących roślin cebulowych zawsze w lutym i marcu zachwyca. Mam kilka odmian, które rosną sobie w kamieniach i z roku na rok powiększają swoje kępy. 
Możesz dzięki niemu poczuć się
we własnym ogrodzie jak na rozległych alpejskich halach.
Sadzimy je we wrześniu, październiku a cieszymy się nimi od wczesnej wiosny!



                          PRZYLASZCZKA POSPOLITA
Uwielbiam ją, bo jest jednym z najwcześniejszych fioletowych kwiatów sezonu i pięknie prezentuje się w kamieniach. Na zdjęciu w ogrodzie mojego taty. U mnie wciąż się rozrastają powoli.

Przylaszczka jest byliną z rodziny jaskrowatych. Jej sercowate liście kojarzą się z płatami wątroby dlatego po łacinie nazywa sie Hepatica (od hepar - wątroba).

Przylaszczka
     
                                           WRZOSIEC KRWISTY

Wrzośce. W tle sasanka.


Wrzośce dają szansę na stworzenie pięknego dywanu kwiatów jeszcze
 w marcu.
Wiosenna wersja wrzosów. Są zwiastunami wiosny. Krzewinki osiągają wysokość 15 - 25 cm. W moim ogrodzie jeszcze nie udało mi się go wyhodować do wersji "dywanowej" ale znów podparłam się zdjęciem
 z ogrodu taty. Sami zobaczcie!






                                                    ŻAGWIN OGRODOWY


Żagwin
Piękna płożąca roślina pochodząca z Bałkanów.
 Kwitnie od kwietnia do czerwca. 
Występuje w kilku kolorach min.: różu, fiolecie, 
czerwieni, bieli. U mnie kwitnie przed
 innymi płożącymi już w kwietniu
i pięknie prezentuje się z rustykalnymi
 ozdobami typu korzenie, pieńki. 
Sami zobaczcie na zdjęciu. 
Często powtarza kwitnienie choć mniej obficie.






                                                                FLOKS SZYDLASTY

Floks szydlasty
 Najcudowniejsze dywany na moim skalniaku robi właśnie ten cudowny floks. Zwiesza się z rabat malowniczo i raduje kolorem od kwietnia do końca maja. Im więcej słońca tym szybciej zakwita.  Ma radosne, gwiaździste kwiatostany. Bardzo łatwo można go rozmnażać poprzez przesadzanie.  Przenoszę go w różne miejsca słoneczne i szybko się ukorzenia.







Floks kanadyjski


                               FLOKS KANADYJSKI
Moi sąsiedzi mają dywan tych floksów przed płotem. 
Są jasno fioletowe, niebieskawe i wyższe niż
floks szydlasty bo ma od 20 do 40 cm wys., ale też tworzą zwarte
 dywany. Można je sadzić i wiosną i jesienią. Około 8 roślinek na metr kwadratowy jeśli chcesz stworzyć dywan. Jego zapach kochają pszczoły.
Jest odporny na mróz i świetnie przechodzi polskie zimy. Pochodzi z Ameryki Północnej.




Wkrótce opublikuję ciąg dalszy propozycji roślin skalnych. Na koniec tej części fotka z Chelsea Flower Show dla inspiracji!
Chelsea Flower Show 2018 w Londynie. Kolekcja skalna.